niedziela, 28 lipca 2013

12. We're Drunk On Love.... Part 1

PIĄTEK

(Patty)

- Ubierz tą zieloną!
- Nie.. Jest zbyt skąpa.
- Ale Maxowi się spodoba.
- To chyba raczej ja mam mu się podobać, a nie moja sukienka.
- Jak będziesz tak dalej marudzić, to w takim tempie w nic Cię nie ubierzemy!
- Mam iść nago? - oburzyła się Sam.
- To Maxowi na pewno się spodoba. - znowu wtrąciła Nath, która od pół godziny była gotowa.
- Ty mi lepiej pomóż ją w coś ubrać! - zaczynałam się denerwować, bo zostało nam mało czasu.
- Bez nerwów siostrzyczko. W tej Sam będzie wyglądała pięknie - powiedziała wyciągając z jednej z toreb sukienkę.
- Idealna! - powiedziałam zachwycona. - Idź się przebrać.
Wepchnęłam Sam z sukienką do łazienki, a sama przed lustrem poprawiłam swoją kreację.
Kilka minut później Sam pojawiła się w drzwiach łazienki.
- Wow! Max padnie jak Cię zobaczy! - powiedziałam oczarowana jej wyglądem. - Teraz siadaj. Nath zrobi Ci fryzurę, a ja makijaż.
Niedługo później nasza trójka była gotowa. Nie wiedziałyśmy tylko co z chłopakami, bo wygnałyśmy Conora do Justina i teraz nie dają znaku życia. Mieli po nas przyjechać, a od 10 minut byli spóźnieni. Wiedziałam, że nie można im zaufać.
Po paru(nastu) telefonach do nich w końcu się zjawili. Ledwo, ale jednak zmieściliśmy się do samochodu Jusa i ruszyliśmy.
Gdy stanęliśmy przy drzwiach otworzył nam Max, który zaniemówił, gdy zobaczył Sam, co oznaczało, że Nathalie i ja dobrze się spisałyśmy.
Chłopak zaprosił nas do środka, a sam zajął się swoją ukochaną. Cała nasza reszta udała się w stronę pijącego piwo solenizanta. Złożyliśmy mu życzenia i zaczęliśmy imprezę.
Gdy tylko usłyszałam muzykę zaczęłam tańczyć. Zauważyłam, że przystojny szatyn z pięknymi piwnymi oczami zmierza w moją stronę.
- Zatańczysz ze mną piękna nieznajoma? - zapytał gdy stanął naprzeciw mnie.
- Jestem Patty. I z wielką chęcią zatańczę. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- A ja jestem Scott. - szepnął mi na ucho i zaprowadził na środek parkietu, obejmując mnie w talii.
Przetańczyliśmy całą piosenkę, a ja wcale nie miałam ochoty wypuszczać go z uścisku. Niestety nasz taniec został brutalnie przerwany.
- Odbijamy! - krzyknął radosny jak zwykle Justin, który do nas podszedł. Czasami nawet zastanawiał się czy on czegoś nie bierze, bo jak można być tak radosnym 24/7?
- Liczę na jeszcze jeden taniec. - z rozmyślań wyrwał mnie delikatny głos Scotta, po czym chłopak odszedł.
- Co to było? - zapytałam Justina, który poderwał mnie do tańca.
- Ale o co Ci chodzi?
- Nie widzisz, że starałam się go poderwać?
- Wielki mi rzeczy.... Masz przecież mnie!
- Ale mi pocieszenie. - wywróciłam oczami.
- No chyba mi nie powiesz, że mnie nie kochasz? - zrobił minę zbitego psiaka.
- Ciebie nie da się nie kochać. - odparłam i wyczochrałam jego idealne włosy.
Popatrzyłam w te piękne, błyszczące oczy, który cały czas mi się przyglądały. Miałam już coś powiedzieć, ale Justin zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewała.... Pocałował mnie.
Na początku zrobił to delikatnie, żeby mnie nie wystraszyć, gładząc przy tym mój policzek.
O dziwo spodobało mi się to i oddałam pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny.
Chwilę później oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Spojrzałam niepewnie na Jusa, który oblizywał swoje wargi jakby chciał zapamiętać mój smak.
- Justin...
- Jesteś wspaniała... Nigdy nie spotkałam osoby takiej jak ty.
Uśmiechnęłam się, a Justin złączył nasze ręce.
- Będę zaszczycony, gdy zgodzisz się zostać moją dziewczyną panno Blake. - powiedział patrząc na mnie, jakby z niepewnością.
- Będę zaszczycona nią zostać panie Bieber.
Gdy to powiedziałam Justin złapał mnie w pasie i zakręcił jak na tych wszystkich filmach romantycznych.
W tej chwili czułam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
KABUM!
Cieszycie się? Mam nadzieję, że tak ;D Dodałam po długiej nieobecności..... Przepraszam, ale staram się w ogóle coś napisać, bo obiecałam mojej kochanej siostruni, że nie zawieszę ;**

Mam do was pytanko.... Napisałam pewien one shot (czy jak to się nazywa) oparty na serialu Nastoletni Wilkołak i miałam pomysł, by założyć bloga z nimi... Ale nie jestem pewna, czy ktoś to by czytał.... Proszę, wyraźcie swoje zdanie na ten temat, bo potrzebuje rady ;)

Ten rozdział dedykuje Dreamer.♥  Twój komentarz sprawił mi wielką radość ♥  

Do części 2  <3

niedziela, 14 lipca 2013

11. It's Not The Way She Smiles...

(Max)


Patrzyłem na Samanthe, która nadal spała. Wyglądała uroczo z poczochranymi włosami. Przejechałem opuszkami palców po jej policzku i delikatnie pocałowałam w czoło.
- Max. Zbiórka w kuchni. - zawołał mnie szeptem Justin, by nie obudzić dziewczyn.
Oderwałem się od Sam i przecierając twarz rękoma udałem się do kuchni.
- O co chodzi? - zapytałem Jusa i Conora.
- Co powiesz na to, żeby przygotować dziewczyną śniadanie?
- Dobry pomysł. - powiedziałem i tak jak cicho mogliśmy zaczęliśmy przygotowywać kanapki i jajecznicę.
Conor przygotował trzy tacę, na których umieściliśmy po kilka kanapek, talerz jajecznicy i szklankę soku pomarańczowego.
Do tego małe wazoniki z różami. Żółta dla Nathalie, czerwona dla Patty i herbaciana dla Sam.
Chwyciliśmy tacę i podeszliśmy do nadal śpiących dziewczyn.
Położyłem się koło Sam i delikatnie ją pocałowałem.
- Wstawaj śpiochu. - szepnąłem jej do ucha.
Sam cicho jęknęła i powoli otworzyła oczy. Gdy mnie zobaczyła automatycznie się uśmiechnęła, a ja pocałowałem ją w jej śliczny nosek.
- To tyle? - zapytała wyraźnie rozczarowana.
- Najpierw śniadanie. - odpowiedziałem podając jej tace.
- Wow! Sam to zrobiłeś?
- Z Conorem i Jusem.
- Zrobiliście coś, czy to dzień dobroci dla nas?
- To już własnej dziewczynie śniadania nie mogę zrobić?
- No dobra... A co z Conorem i Justinem? - Sam wskazała na chłopaków beztrosko rozmawiających z Patty i Nath.
- Może mają w tym jakiś interes; ja nie wiem.
- Patrz jak Conor i Nath na siebie patrzą...
- Myślisz, że oni mają się ku sobie?
- Ja tylko mówię co widzę. Dobrze było gdyby mój braciszek kogoś sobie znalazł.
- Na przykład Nathalie...
- Ja nic takiego nie powiedziałam... Na razie. - odparła i wpakowała kanapkę do buzi.
Uśmiechnąłem się i ukradłem jej jedną.
- A czy to nie miało być dla mnie? - zapytała z pełną buzią.
- Nie bądź taka samolubna. Podziel się ze swoim głodującym chłopakiem.
- Coś na głodującego mi nie wyglądasz grubasie.
- Grubasie? Patrz na te mięśnie!
- Widziałam lepsze... - odparłam obojętnie.
- Niby u kogo?
- A se spójrz na Jusa. Oto prawdziwi mężczyzna!
- Takie chucherko? Ty chyba prawdziwego mężczyzny nie widziałaś!
- I chyba już nie zobaczę.
- To spójrz na swego mena!
- Yyy... Nie ma szału.
W tym momencie rzuciłem się na nią i zacząłem łaskotać, gdzieniegdzie całując. Sam wybuchłam uroczym śmiechem, a ja nie przestawałem zadawać jej tych tortur, mimo jej próśb.
Nagle usłyszałem dźwięk mojej komórki. Pocałowałem Sam w czoło i zszedłem z niej.
Chwyciłem telefon i sprawnym ruchem go odblokowałem, nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Siema stary! - usłyszałem radosny głos Jaya.
- Siema. Stalo się coś?
- Nie... Zgaduje, że jesteś u Sam?
- Bingo.
- To świetnie! Chciałem żebyś zaprosił Sam i jej przyjaciół na moja imprezę urodzinową.
- Super. Zaraz im o tym powiem.
- Świetnie! To ja nie przeszkadzam w tym... No... Co robicie. - powiedział i rozłączył się.
Radosny jak osioł na widok marchewki przytuliłem ukochaną.
- Jay zaprasza na swoje przyjęcie urodzinowe.
- Mnie? - zdziwiła się.
- Oczywiście, że Ciebie, głuptasie. Chłopcy Cię uwielbiają. W dodatku umawiając się ze mną, umawiasz się z całym zespołem. - delikatnie pocałowałem ją w zarumieniony policzek. - wy także jesteście zaproszeni. - powiedziałem do zajętych sobą nawzajem grupki.
- Super! Imprezka się szykuje. - powiedział uradowany Justin.
- Boję się imprezowania z wami. - powiedziałem.
- Masz czego. - zaśmiał się Conor.
- Impreza jest u nas w piątek o 6pm.
- Już w piątek? Boże, w co ja się ubiorę? Muszę iść na zakupy, do fryzjera, makijażystki... - Patty zaczęła wariować.
- Whoah, whoah shawty. To tylko impreza, a nie bal maturalny. - zaśmiał się Justin.
- I mówi to facet, który przed każdym wyjściem zamyka się w łazience na dwie godziny.
- Ja jestem wyjątkiem; muszę o siebie dbać. - odpowiedział dumnie.
- Jesteś po prostu dziwny.
- Za to moje Beliebers mnie kochają.
- Ja tam nie wiem co on w Tobie widzą...
- Jestem przystojny, utalentowany, słodki, perfekcyjny...
- I wielce skromy...
- Czy oni tak zawsze? - zapytałem szeptem Sam.
- Odkąd tylko się poznali.
- Mówię wam, że oni będą razem. - Nathalie przyłączyła się do naszych obserwacji.
- Patty i Justin? Prędzej się pozabijają.
- Nath ma rację. - Conor także się dołączył. - Widzieliście jak na siebie patrzą?
- Spokojnie Patricia, złość piękności szkodzi. - Jus nadal kontynuował.
- Nie mów do mnie Patricia Bieber! - Sam mówiła mi, że Patty nie lubi jak ktoś zwraca się do niej pełnym imieniem, za co Jus dostał z kapcia.
- Lepiej zostawmy ich samych. - wtrąciła Nathalie.
- W takim razie to ty będziesz zbierać ich szczątki z podłogi... - stwierdziła Sam.
Zaśmialiśmy się i ewakuowaliśmy się na górę do pomieszczenia, w którym znajdował się ekran jak w kinie, tylko mniejszy.
- Co powiecie na film? Zanim ta dwójka skończy to zdążymy obejrzeć ''Titanic''. - powiedziała Sam.
- Wole raczej filmy akcji. Obejrzymy Resident Evil! - wtrąciła uradowana Nath.
- Nie! Zombie będą mi się śnić! - zaprotestowała Sam.
- Spokojnie, obronie Cię. - szepnąłem jej do ucha.
Rozsiedliśmy się na fotelach, a Conor i Nathalie włączyli film. Zaczęliśmy oglądać zajadając się popcornem i innymi smakołykami. Nie obyło się oczywiście bez przytulania Sam przy strasznych dla niej momentach, co strasznie mi się podobało.
Po filmie i upewnieniu Sam, że zombie nie istnieją, wróciliśmy do salonu.
Wszyscy myśleli, że nasze gołąbeczki nadal będą się kłócić, nawet robiliśmy zakłady, ale jednak się rozczarowaliśmy. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, zastaliśmy Patty i Justina.... zmroczonych przez sen i przytulających się.
- Awww! Wyglądają uroczo. - wyszeptała Sam, by ich nie zbudzić.
- Dobra, dawać moją kasę! - powiedział Conor, który wygrał zakład.
Zapłaciliśmy mu, a Conor postanowił, że w takim razie idziemy do Starbucksa.
Przynajmniej nasza kasa poszła na coś, co nas wszystkich zadowoli.... kawa mrożona!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ledwo, ledwo, ale napisałam....
Mam nadzieje że się spodoba, bo naprawdę długo się nad nim męczyłam...

Ocenę pozostawiam wam ;**
Z dedykacją dla Patrycji ^-^ Love Ya

Do następnego <3

wtorek, 2 lipca 2013

10. She's My Weakness...

(Samantha)


- Co było dalej? - Patty nie zmierzała mi odpuścić zanim nie odpowiedziałam jej całej wczorajszej randki.
- Max rzucił się na Adama i zaczęli się bić. - powiedziałam obojętnie.
- Zazdroszczę Ci!
- Niby czego?
- Max stanął w Twojej obronie! Czyż to nie jest romantyczne?
- Dla Ciebie nawet seks w publicznej toalecie jest romantyczny.
- Czepiasz się szczegółów.
- Ja? A kto chce znać wszystkie szczegóły mojej randki? - spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Jestem Twoją przyjaciółką, mam prawo wiedzieć. W dodatku co ty byś beze mnie zrobiła?
- Nie mam pojęcia! - odpowiedziałam i po przyjacielskim misiaku postanowiłyśmy zadzwonić do Justina by razem spędzić dzień.
Chwilę później chłopak zjawił się i wpadliśmy na pomysł by ugotować obiad.
- Zróbmy spaghetti! - wyrwał się Jus po chwilowej burzy mózgów.
- Świetny pomysł. - poparła go Patty.
Zaczęliśmy szukać odpowiednich składników, a ja przydzieliłam każdemu zadanie.
- Justin ugotuj makaron, a ty Patty przygotuj mięcho. Ja poszukam składników na sos.
W taki sposób zabraliśmy się do gotowania. oczywiści nie obyło się bez codziennych odpałów.
W momencie gdy Justin i Patty wszczęli bitwę na mąkę usłyszałam dzwonek do drzwi.
Pomyślałam, że to Max, więc szybko ewakuowałam się z kuchni i ruszyłam w stronę drzwi.
Z uśmiechem na ustach (i mące we włosach) otworzyłam drzwi, ale zamiast Maxa zobaczyłam... Nathalie.
- Nie przywitasz się? - zapytała, gdy stałam nieruchomo patrząc się jakbym zobaczyła ducha.
- No jasne! - od razu przytuliłam ją. - Zaskoczyłaś mnie! Patty nie mówiła, że przyjeżdżasz.
- Bo nie wie...
- Czekaj... Tylko mi nie mów, że znowu Cię wywalili... - nie otrzymałam od niej żadnej odpowiedzi. - No powiedz coś w końcu!
- Przecież powiedziałaś, że mam nic nie mówić...
- Patty Cię zabije. - odparłam i zaprosiłam Nathalie do środka.
Nath jest młodszą siostrą Patty, która uczy się w szkole z internatem. No, może raczej w szkołach, bo jedynym problemem Nathalie jest jej porywczość i przesadna szczerość, co sprawiło, że już z kilku szkół została wyrzucona. Kochamy ją, bo jest niesamowita, ale za kolejne wywalenie siostra ją zabije.
- Sam! Zaproś Maxa do środka, a nie się liżecie w drzwiach! - usłyszałam krzyk Patty.
- Max? - Nathalie spojrzała na mnie zaciekawiona.
- Teraz to się lepiej przejmij uratowaniem swojego tyłka.
Zaprowadziłam dziewczynę do białej już kuchni, gdzie Patty i Jus sprzątali mąkę z szafek.
Gdy dziewczyna ujrzała siostrę oczy prawie wyszły jej z orbit.
- Co ty tu robisz? Miałaś przyjechać dopiero za 3 tygodnie.
- Tak jakby jestem wcześniej... Nie stęskniłaś się?
- Tak jakby? - po jej minie spodziewałam się, że coś podejrzewa.
- No bo... Wywalili mnie. - powiedziała szeptem, jednak Patty dobrze ją usłyszała.
- Boże! Za co tym razem?
- Pobiłam jakiegoś gościa z przeciwnej drużyny na meczu otwierającym lato... - Nath gra w piłkę nożną, więc można było się tego spodziewać.
- Czy ty zawszę musisz pakować się w kłopoty?
- Nie wiem jak ty, ale ja się cieszę, że Nathalie jest tu z nami. - powiedział Justin i przytulił dziewczynę.
- Wszyscy się cieszymy. - powiedziałam i dołączyliśmy do Jusa.
- Z czego się cieszymy? - zapytał Conor, który pojawił się obok nas jak ninja.
- A nie zauważyłeś czegoś niezwykłego?
Conor podejrzliwie spenetrował pomieszczenie, a zaraz potem zatrzymał wzrok na Nathalie.
- Nath?! Co ty tutaj robisz? - zapytał rzucając się na nią i ściskając z całej siły.
- Próbuję złapać oddech. - ledwo powiedziała miażdżona przez Conora.
- Przepraszam. - powiedział puszczając ją. - Patty mówiła, że przyjedziesz dopiero za 3 tygodnie. Cyba, że...
- Wywalili mnie. - dokończyła.
- Czemu mnie to nie dziwi? - odparł mój braciszek, a wszyscy się zaśmiali.
- Ludzie, co tak dziwnie pachnie? - zapytała Nath po chwili.
- Moje spaghetti! - krzyknął Justin i pobiegł do kuchni.
Po odgłosach jakie z niej wychodziły bałam się myśleć co On tam robił.
Niedługo potem Jus dołączył do nas z talerzami apetycznie wyglądającego spaghetti.
- Szef kuchni zaprasza do stołu! - powiedział, a my usiedliśmy przy wielkim stole.
Po zjedzeniu usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Głównie to wypytywaliśmy  Nathalie o szczegóły jej wyrzucenia.
- Sam... Co to za Max o którym mówiła Patty? - zapytała młodsza Blake.
- Max to mój... chłopak.
- Nie mam mnie przez kilka miesięcy i nikt mnie nie powiadomił! Gratulację! Muszę go poznać!
- Będziesz miała okazję.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam do Maxa wiadomość.
Od: Ja
Do: Max
      Wpadnij do mnie. Chce Ci kogoś przedstawić.

Wysłałam wiadomości i czekałam, aż szanowny pan Maximilian raczy się zjawić.
Nie musiałam czekać długo, bo usłyszałam dzwonek do drzwi zaledwie 10 min po wysłaniu sms-a.
Podeszłam do drzwi i uśmiechnięta otworzyłam je. Max, nie zważając na wścibskich sąsiadów, złapał mnie w talii, podniósł i pocałował.
- Tęskniłem. - powiedział.
- Widziałeś mnie zaledwie wczoraj, a tak właściwie to dzisiaj...
- To już nie mam prawa tęsknić za moją ukochaną?
- Cicho, bo się zarumienię. - powiedziałam, a moje policzki mimo tego zalały się czerwienią.
Chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do salony gdzie wszyscy byli zgromadzeni.
- Przyszedł nasz bohater. - powiedziała Patty, a niewtajemniczeni w naszą wczorajszą randkę spojrzeli na nią pytająco.
- Mniejsza o to. - rzuciłam. - Nathalie poznaj mojego... chłopaka Maxa. Max to moja przyjaciółka i młodsza siostra Patty Nath.
- O rzesz w mordę! To przecież Max George z The Wanted! - powiedział pełna entuzjazmu Nathalie.
- Miło mi? Cię poznać. - odparł uśmiechnięty Max.
- Jak to jest, że otaczają Cię same sławy?
- No wiesz... Jej brat to w końcu Conor Maynard, Justin Bieber to jej najbliższy przyjaciel, więc to nie dziwne, że sam Max George to jej chłopak. - odpowiedziała siostrze Patty.
Gadaliśmy tak, aż do później nocy, aż w końcu stwierdziliśmy, że czas spać. Wpadliśmy na pomysł, by w salonie rozłożyć materace i położyć się spać całą szóstką. Jak to my, zamiast spać, wygłupialiśmy się całą noc, a ja nie mogłam odkleić się od Maxa, bo co chwilę obdarowywał pocałunkami moje usta, szyję i ramiona.
Nie dziwie się dlaczego nie mogłam spać...

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Późno, ale jest ;D
Nudy mi wyszedł, ale mówiłam, że wena mnie opuściła...
Dla mojej sis Angeliki, której odwalało na myśl o nowym rozdziale ;D Jak widać DUPA

Do następnego ;**