niedziela, 1 grudnia 2013

16. I'm Glad You Came...

(Jay)

- Nie! Nie! Nie! Na moje włosy! Nie szarpcie tak tego! - krzyczałem na Nathana i Maxa.
- Ale to nie chce wejść! - odpowiedział Młody.
- To pchaj, a nie szarp.
- Nie idzie.
- Bo jesteś chucherkiem.
- To nich Max mi w końcu pomoże, a nie stoi i cieszy ryja.
- Max pociągnij to, bo Nathanek nie daje rady.
- A ja wczoraj spędziłem cudowne popołudnie z Sam...
- TAK! Wiemy, Sax forever! A teraz się zamknij i pociągnij za ten głupi stół!
- A Siva to co? - Nathan wskazał na Mulata kręcącego się koło słodyczy.
- Siva przestań wyżerać te ciastka!
- To jest silniejsze ode mnie. - odparł z pełną brownie mordą.
- To idź do Nareeshy, niech Cię czymś zajmie... tylko mi się tam nie seksić!
- Udało się! - krzyknął uradowany Nath, któremu w końcu udało się ustawić stół.
- Jestem z ciebie dumny kochanie. - powiedziałem i rozczochrałem mu włosy.
- Dont tacz maj grzywka! - oburzył się.
- Nie płacz, Maxio cię utuli. - Max zaatakował Natha uściskiem.
- Zamówić wam pokój? - zapytałem tych kochasiów.
- Tylko żeby była tam wanna z hydromasażem. - odparł Max niosąc podpałkę do grilla.
- To ja w takim razie poproszę łóżko wodne. - dodał Nath.
- Mam rozwiązanie - powiedziałem. - Max, przed wejściem do wanny nażryj się fasolki to będziesz miał bąbelki, a Nath'owi nalejemy wody do łóżka, to będziesz miał łóżko wodne.
- Wasz debilizm mnie dobija. - usłyszeliśmy znajomy głos i gdy się odwróciliśmy zobaczyliśmy Sam.
- Sam! Jak dobrze, że wpadłaś. - zacząłem
- ... pomożesz nam nosić stoły. - dokończył za mnie Max.
- Po pierwsze: wpadłam was pomęczyć, a nie nosić stoły, a po drugie: co tu się dzieje?
- Robimy urodzinowego grilla-imprezę. - wykrzyczał Nath.
- A kto ma urodziny? - zapytała.
- Mój chomik! - znowu odezwał się Nath, który skakał jak naćpany wokół stołu.
- To ty masz chomika?
- Tak! Ma na imię Vernon i jest taaaki słodziakowy.
- Młody chyba coś dzisiaj wąchał. - odparła Nareesha dołączając do nasz.
- Możliwe. Jest nad wyraz radosny. - powiedziałem.
- A może to miłość? - wtrącił Max.
- Chyba do samego siebie. - skwitowała Sam. - Wy tak naprawdę obchodzicie urodziny Nathanowego chomika?
- Nie. To Tom ma urodziny. - wyjaśniłem.
- Potrzebujecie pomocy?
- Jasne! W takim razie... - zaczął Max.
- Nie będę nosić stołów!
- Ok, ok. Spokojnie, nie masz co gryźć. - odparł Łysol.
- Chodź Sam, pomożesz mi w kuchni, a te szympansy ogarną ogródek. - wtrąciła Nareesha porywając Sam.
- Kobiety... Kto je zrozumie? - odparłem zarzucając włosami.
- Nathan! On ma dziewczęcą urodę! - krzyknął Max i zaczął uciekać przed młodszym.
- Się odezwała łysa pała! - darł się Nath, a ja z nudów pobiegłem za nimi.


(Samantha)

- A tak właściwie to gdzie jest solenizant? - zapytałam Nareeshy gdy wyjmowałam schłodzone napoje z lodówki. 
- Kelsey wzięła go na zakupy.
- Tom i zakupy? Z jego ADHD? Matko święta!
- Nie musisz mówić. Ostatnim razem jak byli na zakupach to Thomas zdemolował połowę centrum handlowego.
- Naprawdę?
- Nawet zoologiczny zdewastował.
- Zawsze myślałam, że jest zwierzęciem.
Zaśmiałyśmy się i chwytając talerze z mięchem na grilla i udałyśmy się do ogrodu gdzie chłopcy uprawiali jakieś rytualne tańce przed grillem.
- Co wy głąby robicie? Deszcz wzywacie?
- Nieeee. Grill rozpalamy geniuszu. - odpowiedział Jay.
- Jak tak wygląda rozpalanie grilla, to Max miał włosy.
- Ej! Miałem włosy. Jestem łysy z wyboru! - odezwał się mój ukochany.
- Wow... A wracając do tematu... Nie obraź się kochanie, ale 12 latek zrobiłby to lepiej.
- Daj nam chwilę, a zobaczysz cud! - odparł Max i pocałował mnie w policzek.
- Wiecie, że Tom przychodzi za 30 minut? - wtrąciła Nareesha.
- Damy sobie radę kochanie. W końcu grill to męskie zajęcie. - powiedział Siva.
- To brakuje tu tylko mężczyzn. - rzuciłam i wróciłam do kuchni by przynieść kartony z sokami.
Gdy już chciałam wrócić do ogrody usłyszałam huk i szybko pobiegłam by sprawdzić co się stało. Kiedy już byłam przy chłopakach zobaczyłam, że Max, Nath, Jay i Siva byli cali w sadzy, co najwyraźniej oznaczało, że mistrzowie grilla za bardzo się nie spisali. Ja oczywiście zamiast spytać czy dobrze się czują, zaczęłam się śmiać.
- To jest ten wasz cud? KABUM? - zapytałam przez śmiech.
- Zawsze to coś. - dodała Nareesha.
- Jak jesteście takie mądre to same rozpalcie grilla. - powiedział Jay i z resztą chłopców (bo mężczyznami ich nazwać nie można) odeszli fochnięci.
Ja i Nareesha bez problemu zabrałyśmy się za robotę i kilka minut później pieczone przez nasz kiełbaski zaczęły się rumienić. Akurat zdążyłyśmy na czas, bo przybiegł do nas zmachany Nathan mówiąc, że Tom i Kels są w drodze.
Szybko poprawiłyśmy to co się dało i niewinnie usiedliśmy przy stile wyglądając niewinnie.
Chwilę później do ogrodu wpadł Tom, za którym biegła Kelsey, a my na sygnał Maxa krzyknęliśmy zgodnie:
- Niespodzianka!
W tym samym czasie chłopcy wystrzelili serpentyny i konfetti, a solenizant dostał nagłego ataku ADHD i zaczął skakać i śmiać się jak koń na widok kostki cukru.
- Wszystkiego najlepszego szaleńco! - powiedziałam przytulając go.
- Sto lat! Sto lat! Niech Thomas żyje nam! - chłopacy zaczęli śpiewać przy okazji dobierając się do przekąsek.
Gdy już trochę się uspokoili zasiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać kiełbaski.
Po bardzo miłej kolacji, chłopcy przeszli to bardziej interesującej ich części, czyli... imprezy.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yey ;) W końcu rozdział ;D
Niedługo powinna się ukazać druga część tego rozdziału.

Mam nadzieję, że mnie nie nienawidźcie, za te moje słabe wypociny.... Przepraszam.

6 komentarzy:

  1. czemu mnie to KABUM nie dziwi?!?! hmmmm?!?!? no ale wracając do tematu, to rozdział świetny! " solenizant dostał nagłego ataku ADHD i zaczął skakać i śmiać się jak koń na widok kostki cukru." OMG....wyobraziłam to sobie xD hahaha. weny życzę i TO NIE SĄ WYPOCINY! to jest bardzo dogłębne przedstawienie realistycznego życia tych kochanych kretynów xD

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Damy sobie radę kochanie. W końcu grill to męskie zajęcie. - powiedział Siva.
    - To brakuje tu tylko mężczyzn".
    "W tym samym czasie chłopcy wystrzelili serpentyny i konfetti, a solenizant dostał nagłego ataku ADHD i zaczął skakać i śmiać się jak koń na widok kostki cukru".
    Rozwaliło mnie to, lol.
    Rozdział bardzo fajny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. - Nie! Nie! Nie! Na moje włosy! Nie szarpcie tak tego! - krzyczałem na Nathana i Maxa.
    - Ale to nie chce wejść! - odpowiedział Młody.
    - To pchaj, a nie szarp.
    - Nie idzie.
    - Bo jesteś chucherkiem.

    PIERWSZY DIOALOG A JA JUŻ ŚMIECH HAHAHAHAH
    MAM Z TYM SKOJARZENIA XDD

    - Siva przestań wyżerać te ciastka!
    SIVAAA NIE DAJ SIĘ CIASTKA RZĄDZĄ!!!!!

    - To jest silniejsze ode mnie. - odparł z pełną brownie mordą.
    - To idź do Nareeshy, niech Cię czymś zajmie... tylko mi się tam nie seksić!

    POWIEDZIAŁ ŚWIĘTY

    - Mam rozwiązanie - powiedziałem. - Max, przed wejściem do wanny nażryj się fasolki to będziesz miał bąbelki, a Nath'owi nalejemy wody do łóżka, to będziesz miał łóżko wodne.
    HAHAHA HAHA JEZU LEŻE

    - A kto ma urodziny? - zapytała.
    - Mój chomik! - znowu odezwał się Nath, który skakał jak naćpany wokół stołu.
    - To ty masz chomika?
    - Tak! Ma na imię Vernon i jest taaaki słodziakowy.
    - Młody chyba coś dzisiaj wąchał. - odparła Nareesha dołączając do nasz.

    WIEM NAWET CO!!!! CUKROWY PROSZEK!!

    CHWILA... TOM I URODZINY... COŚ TU PRZECZUWAM.... MAM NADZIEJE ŻE TO NIE PRADA ... ALE NIE JEDNAK MAM NADIZEJE ZE TO PRAWDA,... UHUHUHUHUHU *.*

    - Tom i zakupy? Z jego ADHD? Matko święta!
    WSPÓŁCZUJE XDD *pomysł* TOM WPADA DO ROSSMANA DZIAŁU DZIEWCZĘCEGO I WYLATUJE Z TAMPONAMI W NOSIE HAH

    - Damy sobie radę kochanie. W końcu grill to męskie zajęcie. - powiedział Siva.
    TAAK BARDZO MĘSKIE...
    - To brakuje tu tylko mężczyzn. - rzuciłam i wróciłam do kuchni by przynieść kartony z sokami.
    AHA...JAHAHHA

    - Ej! Miałem włosy. Jestem łysy z wyboru! - odezwał się mój ukochany.
    DLACZEGO MNIE TO ŚMIESZY 0.0

    - To jest ten wasz cud? KABUM? - zapytałam przez śmiech.
    KA-BUM! KOCHAM PO PROSTU

    W tym samym czasie chłopcy wystrzelili serpentyny i konfetti, a solenizant dostał nagłego ataku ADHD i zaczął skakać i śmiać się jak koń na widok kostki cukru.
    CHCIAŁABYM TO ZOBACZYĆ

    JUŻ SIE BOJE CO TAM NA TEJ IMPREZIE BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ...

    JEZU.. CZYTAŁAM NA LEKCJI CHCIELI MNIE TO PEDAGOGA WYSŁAĆ BO PŁAKAŁAM ZE ŚMIECHU , TO NIE SĄ TWOJE SŁABE WYPOCINY TO JEST ARCYDZIEŁO CHOĆ, USZE POWIEDZIEĆ ZE TE TWOJE HISTORIE SĄ TROCHĘ NIEBEZPIECZNE I TAK JE KOCHAM I CHCĘ SZYBKO NEXTA BO MÓJ DYWAN CIĘ ZNAJDZIE

    *dla niewtajemniczonych*
    NIE BIERZCIE MNIE Z CHORĄ PSYCHICZNIE TYLKO JA Z IZĄ MAMY SWOJE UKŁADY XD

    AVALON =]]

    OdpowiedzUsuń
  4. O MÓJ BOŻE... Uwielbiam Cię! :D Cały rozdział siedziała z zacieszem jak nie wiem co i śmiałam się, że aż mnie brzuch boli! Rozmowa ''mężczyzn'', Siva z brownie, Nathan i rzekome urodziny jego chomikejszyna, no bomba! :D Nawet ie potrafili rozpalić grilla, co za idioci! :P Gdyby nie Samantha i Naree, to nic nie byłoby gotowe. :3 Ale stół foreva... Kocham.♥ Rozdział fantastyczny. :* Jestem ciekawa jak będzie na imprezie. ^.^ I nigdy nie myśl, że jesteś słaba! Kocham Cię, do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię ♥ stworzmy-wlasna-historie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny.. :D zapraszam do mnie --> http://historyaboutunionj.blogspot.com/
    przepraszam za spam :*

    OdpowiedzUsuń