wtorek, 23 kwietnia 2013

1. Made For Each Other

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ; ROZDANIE NAGRÓD MUZYCZNYCH

(Samantha)

Wraz z Conorem wysiadałam z samochodu. Byliśmy na kolejnej gali, na której Conor został nominowany. Niestety na żadnej poprzedniej gali nie zdobył żadnej nagrody. Ruszyliśmy na czerwony dywan... Znaczy Conor, bo ja wolałam trzymać się z boku. Nie lubię blasku fleszy, rozpraszają mnie.
Nie za bardzo chciało chciało mi się czekać, aż Conor skończy pozować i udzielać wywiadów, więc dyskretnie pokazałam mu, że idę zająć jakieś miejsce.
Gdy po kilku minutach znalazłam wolne miejsce, usiadłam obok łysego i przystojnego faceta w czarnym garniturze. Na początku nie zwrócił na mnie uwagi, bo był zajęty rozmową ze swoimi towarzyszami, ale gdy mnie ujrzał jebnął banana.
10 minut później gala zaczęła się. Stojący na środku sceny gospodarz tej całej gali zaczął o czymś gadać. Ja oczywiści myślałam o niebieskich migdałach, bo nie za bardzo mnie to interesowało. Byłam tu tylko dla Conora.
- Kolejna nudna gala... - powiedziałam sama do siebie.
- Zgadzam się. - usłyszałam głos. Okazało się, że należał to mężczyzny siedzącego obok mnie.
- Tez tego nie lubisz? - zapytałam go.
- Nie byłoby tak źle, gdyby nie to wielogodzinne siedzenie. Na samą myśl zaczyna mnie tyłek boleć. - odparł, a ja zaśmiałam się. - Jestem Max.
- Samantha. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Skoro nie lubisz tego wszystkiego, dlaczego tu jesteś?
- Jestem tak jakby osobą towarzyszącą.
- A gdzie zgubiłaś swojego towarzysza?
- Czy ja wiem? Nie jestem jego niańką. - odpowiedziałam wywołując napad śmiechu u chłopaka. - Z czego ten zaciesz łysy?
- Po pierwsze: przyszłaś tu z chłopakiem, którego zgubiłaś, a po drugie: tylko te debile mogą mówić mi łysy.- mówiąc wskazał na swoich przyjaciół.
- Po pierwsze: co Cię interesuje z kim i gdzie chodzę? Po drugie: teraz także ja będę mówić Ci łysy. - uśmiechnął się.
- Jak chcesz. - odpowiedział.
Chwilę później nasza rozmowa bardziej się rozwinęła. Gadaliśmy o wszystkim. Głównie to Max mnie rozśmieszał. W jego towarzystwie czułam się swobodnie..... Jakbyśmy znali się od zawsze. Nie wiem dlaczego tak się czułam, ale to prawda.
Nawet nie zauważyłam kiedy gala dobiegła końca. Max i ja wstaliśmy dokładnie w tym samym momencie i oboje udaliśmy się w stronę wyjścia.
- Miło spędziłam dzisiaj czas. - powiedziałam do niego.
- Miło mi to słyszeć. - posłał mi zabójczy uśmiech.. - Mam nadzieję, że kiedyś znowu się spotkamy.
- Ja też. To do zobaczenia. - rzuciłam na pożegnanie i ruszyłam w stronę czekającego już Conora.


(Max)

Patrzyłem jak idiota w oddalającą się coraz bardziej niedawno poznaną Samantha'e. Może i znam ją jakieś 3 godziny, ale przez całą galę przegadaliśmy jak starzy kumple. Może to głupio, ale chyba coś do niej poczułem. Nie jestem pewny, czy to było prawdziwe, czy to przez tęsknotę za Michelle. Wiem jedno. Ta dziewczyna mnie zaintrygowała. Moje rozmyślania brutalnie przerwał Tom.
- Coś mi się zdaje, że Twoja dziewczyna jest już zajęta. - powiedział.
- Co? - obudziłem się z transu.
- Spójrz przed siebie.
Jak powiedział tak zrobiłem. Odwróciłem głowę w stronę wskazaną przez Tom'a i mój uśmiech szybko znikł. Zobaczyłem Sam, którą obejmował Conor Maynard. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się smutno. Sam nie wiem dlaczego. Postanowiłem, że dam sobie z tym spokój. Nie wiem nawet dlaczego się tym przejmuje, przecież wcale jej nie znam. Mimo tego w drodze do domu cały czas o niej myślałem. Chłopcy się ze mnie śmieją i mówią, że się zakochałem, ale to nie prawda... Tak myślę...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę nie bijcie za to badziewie.....
Napisałam z nudów.... Nie wiem kiedy next bo mam teraz testy, więc trzeba się modlić!
Do następnego ;D

1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi się ten rozdział <3 Nie mów, że to badziewie, bo to nie prawda! :D Czekam na kolejny rozdział, weny :*

    OdpowiedzUsuń