(Samantha)
- Conor! - zawołałam wychodząc z łazienki.
- Co? - usłyszałam głos brata.
- Gdzie moja szczoteczka?
- Kup sobie nową!
- Gdzie jest stara? - weszłam do jego pokoju.
Zobaczyłam go siedzącego na fotelu i czyszczącego buty.... moją szczoteczką!
- Pojebało Cię? - zawołałam.
- No co? Zawsze się czepiasz, że mam brudne buty, więc postanowiłem je wyczyścić.
- Ale dlaczego moją szczoteczką?
- Moja się nie nadaje.
- Jesteś nienormalny.
- A ty niezdecydowana.
Wyszłam z pokoju tego wariata i wróciłam do siebie. Ubrałam się w byle co i zeszłam na dół. W kuchni jak zwykle zrobiłam sobie płatki i usiadłam na kanapie w salonie. Chwyciłam pilot i włączyłam tv na jakimś filmie. Chwilę później dołączył do mnie niezwykle uradowany Conor.
- A ty co taki uhahany? - zapytałam brata.
- Idę dzisiaj do studia nagrać nową piosenkę!
- Czyli mam dom dla siebie? - Conor przytaknął. - Słodko.
- Tak więc żegnam. - wyczochrał mnie i poszedł szybkim krokiem w kierunku drzwi.
Miskę od płatków zaniosłam do zmywarki i zaczęłam myśleć o planach na dzisiejszy dzień. Na zegarze wybiła 11:00, a ja nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Na początku pomyślałam, że to Conor, ale on przecież nie dzwonił by, tylko wpadł jak dzikus.
Gdy spojrzałam przez wizjer zobaczyłam uśmiechniętego Maxa. Lekko zdziwiona otworzyłam drzwi.
- Cześć! - rzucił cały czas się uśmiechając.
- Cześć. Co ty tutaj robisz?
- Postanowiłem Cię odwiedzić, chyba, że przeszkadzam
- Nie, nie przeszkadzasz. Wchodź. Akurat jestem sama, bo Conor poszedł do studia.
Zaprowadziłam Maxa do salonu i rozsiedliśmy się na kanapie.
- Dlaczego zaszczyciłeś mnie swoją obecnością? - zapytałam.
- Nudziłem się, więc postanowiłem się przejść i takim sposobem dotarłem do Ciebie.
- Jak mogłeś się nudzić w tym domu wariatów?
- Zdarza się.
- Herbaty? - zaproponowałam.
- Chętnie.
Poszłam do kuchni i nalałam wody do czajnika. Z szafki wyciągnęłam szklanki i czekałam aż woda się ugotuje. Nie zauważyłam nawet, kiedy Max stanął przy mnie i z wielkim bananem na twarzy patrzył jak miotam się po kuchni.
- A ty z czego cieszysz modę?
- Już uśmiechać się nie mogę?
- Nie! - powiedziałam i polałam go wodą z kranu, który akurat miałam odkręcony.
- O ty belzebubie! - krzyknął i rzucił się w pościg za mną.
Ja zaczęłam szybko biec, żeby uciec przed tym upierdliwym.. czymś!
Moją przewagą był fakt, że Max nie zna tego domu, więc miałam dużo możliwości do ukrycia się.
Niestety okazało się, że Max jest dość szybki i udało mu się jakimś cudem mnie złapać. Zrobił to tak gwałtownie, że wylądowaliśmy na podłodze. Nie dość, że mnie przygniótł, to na dodatek zaczął mnie łaskotać.! Nie no, tego to mu nie daruje.
- Max! Jeśli chcesz przeżyć to przestań! - wydusiłam przez śmiech.
- Najpierw czekam na przeprosiny. - rzucił tylko dalej mnie łaskocząc.
- To się nie doczekasz. Tak szybko się nie złamie!
Łysy widząc, że mówię prawdę przestał mnie łaskotać i od razu podniósł mnie z podłogi, ale nie zamierzał mnie puścić. Bez żadnych wyjaśnień udał się ze mną do mojego pokoju, a przez niego do łazienki. Ten debil postawił mnie dopiero w kabinie prysznicowej i włączył lodowato zimną wodę!
Nie byłam taka głupia i cały czas trzymałam Maxa tak, że oboje zmokliśmy.
- Ochłonęłaś trochę? - zapytał szeptając mi do ucha.
- Wręcz przeciwnie. - odsyczałam i korzystając z jego nieuwagi, wyszłam z kabiny. - A teraz wypierdalaj stąd, bo chcę się wysuszyć sadysto!
- Dobrze... Już się tak nie denerwuj... Belzebub! - rzucił i uciekł z łazienki.
Ja od razu zamknęłam za nim drzwi i zdjęłam mokre ciuchy. Ręcznikiem szybko wysuszyłam się i owinięta w niego weszłam do swojego pokoju. Na moim łóżku siedział uśmiany jak koń, mokry Max.
- Uspokój przyjaciela Łysy. - powiedziałam szukając w szafie jakiś ciuchów.
- O co Ci chodzi? - zdziwił się.
- Uśmiechasz się jak po grzybkach.
- Znowu się czepiasz mojego uśmiechu!
- I dalej się będę czepiać, a teraz za drzwi!
- Dlaczego? - udawał głupiego.
- Bo chcę się przebrać!
- Nie wstydź się. - rzucił tylko i całkowicie rozłożył się na moim łóżku.
- Boże, co za dziecko. - powiedział, chwytając ciuchy i zamknęłam się w łazience.
Wyszłam z niej 10 minut później już ubrana i doznałam szoku. Max nadal leżał na moim łóżku, tyle że w samych bokserkach.
- Czy Ciebie kompletnie i do reszty pojebało?
- No co?! Nie chciałem Ci połowy pokoju zmoczyć! - bronił się Max.
- To, co ty robisz sam w pokoju to nie moja sprawa....
- I to ja jestem ten zboczony? Mokrymi ciuchami Ci nie chciałem zamoczyć.
- Boże uchroń mnie przed Jego głupotą...
- Dasz mi może jakieś ciuchy?
- Poczekaj.
Wparowałam do pokoju Conora i od razu rzuciłam się na penetrowanie Jego szafy. Wyciągnęłam z niej jakiś t-shirt i jeansy, które były na niego za duże. Chwytając to wróciłam do swojego pokoju, rzucając ubrania na świecącego boskim kaloryferem Maxa.
- Ubieraj się. - powiedziałam, a On zrobił to co kazałam i chwilę później stał przede mną w ciuchach Conora. - Wyglądasz słodko. - skwitowałam i odwracając się do Niego plecami i wyszłam z pokoju.
Zauważyłam, że Max idzie za mną i razem już zeszliśmy na dół.
Postanowiliśmy, że odpuścimy sobie herbatę i zwyczajnie obejrzymy tv. Włączyłam akurat na jakiś kanał i akurat trafiłam na Glad You Came. Włączyłam tv na full i zaczęłam tańczyć. Max chętnie się do mnie przyłączył i z racji, że żadne z nas nie umie tańczyć, wyglądało to jak taniec godowy małp.
Chwilę później zmęczeni opadliśmy na kanapie. Nic nie mówiliśmy, tylko wyrównywaliśmy nasze tętno. Spojrzałam na Maxa, który w tym samym momencie spojrzał na mnie. Nasze oczy znowu się spotkały, a nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Nadal trochę ciężko oddychając to patrzyłam w Jego oczy, to na Jego usta. Byliśmy tyle blisko siebie, że nasze nosy się dotykały, a usta właśnie miały to zrobić....
- Sjeeeema ludziska!
Do domu z hukiem wpadł Justin, a za nim Patty.
Tak się przestraszyłam, że spadłam z kanapy, a Max rozglądał się zdziwiony chcąc dowiedzieć się co się dzieje.
- Cześć wam! - powiedziała radośnie Patty. - Sam, dlaczego leżysz na podłodze?
- Bo jakieś debile wparowały do MOJEGO domu i prawie dostałam zawału.
- Mam to coś. - powiedział Jus.
- Chyba hemoroidy. - rzuciłam gdy Max zbierał mnie z podłogi.
- Panowie pozwolą, porywam Sam. - odparłam Patty i chwytając mnie za rękę zaprowadziła do kuchni. - Gadaj!
- O co Ci chodzi? - kochałam ją jak siostrę, ale czasami na da się jej zrozumieć.
- No o TO... - zaczęła robić jakieś dziwne miny i wymachiwać rękami.
- Możesz mówić po ludzku?
- Czy ty i Max.... Ten tego?
- Czy ty się dobrze czujesz? - zapytałam patrząc na nią jak na mordercę chomików.
- Znakomicie! No ale ty masz mokre włosy, a Maz nosi ciuchy Conora, więc metodą dedukcji mogę podejrzewać....
- Nic nie możesz podejrzewać Sherlocku.... Po prostu wylądowałam z nim pod prysznicem....
- Ha!
- .... bo mu się naraziłam i chciał się zemścić. Skąd ty w ogóle wiesz, że On nosi ciuchy Conora?
- Ślepa nie jestem. Poznałam te za duże jeansy, które kupiłaś mu na urodziny.
- Ich nie da się zapomnieć. - powiedziałam i wróciłyśmy do chłopaków.
Okazało się, że to Conor zadzwonił do Jusa i Patty żebym się nie nudziła w domu. Nie potrzebnie nakrzyczałam na biednego Justina, który potem zamknął się w łazience i przez godzinę nie wychodził.
We czwórkę spędziliśmy resztę wieczoru, aż Max musiał wracać. Potem doszedł do nas Conor i w takim składzie postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, który przyniósł mój braciszek.
Po skończonym seansie ledwo weszłam na górę i po wzięciu gorącego prysznica położyłam się ok 01:00 i od razu zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czyta ktoś to w ogóle?
Jeśli tak to komentujcie.... Proszę
Dla moich siostrzyczek, które zawsze komentują:
- Angeliki
- Patrycji
;**
Dodaję to dzisiaj jest specjalny dzień ;D Nathan po raz pierwszy wystąpił na scenie po operacji <3
Niestety okazało się, że Max jest dość szybki i udało mu się jakimś cudem mnie złapać. Zrobił to tak gwałtownie, że wylądowaliśmy na podłodze. Nie dość, że mnie przygniótł, to na dodatek zaczął mnie łaskotać.! Nie no, tego to mu nie daruje.
- Max! Jeśli chcesz przeżyć to przestań! - wydusiłam przez śmiech.
- Najpierw czekam na przeprosiny. - rzucił tylko dalej mnie łaskocząc.
- To się nie doczekasz. Tak szybko się nie złamie!
Łysy widząc, że mówię prawdę przestał mnie łaskotać i od razu podniósł mnie z podłogi, ale nie zamierzał mnie puścić. Bez żadnych wyjaśnień udał się ze mną do mojego pokoju, a przez niego do łazienki. Ten debil postawił mnie dopiero w kabinie prysznicowej i włączył lodowato zimną wodę!
Nie byłam taka głupia i cały czas trzymałam Maxa tak, że oboje zmokliśmy.
- Ochłonęłaś trochę? - zapytał szeptając mi do ucha.
- Wręcz przeciwnie. - odsyczałam i korzystając z jego nieuwagi, wyszłam z kabiny. - A teraz wypierdalaj stąd, bo chcę się wysuszyć sadysto!
- Dobrze... Już się tak nie denerwuj... Belzebub! - rzucił i uciekł z łazienki.
Ja od razu zamknęłam za nim drzwi i zdjęłam mokre ciuchy. Ręcznikiem szybko wysuszyłam się i owinięta w niego weszłam do swojego pokoju. Na moim łóżku siedział uśmiany jak koń, mokry Max.
- Uspokój przyjaciela Łysy. - powiedziałam szukając w szafie jakiś ciuchów.
- O co Ci chodzi? - zdziwił się.
- Uśmiechasz się jak po grzybkach.
- Znowu się czepiasz mojego uśmiechu!
- I dalej się będę czepiać, a teraz za drzwi!
- Dlaczego? - udawał głupiego.
- Bo chcę się przebrać!
- Nie wstydź się. - rzucił tylko i całkowicie rozłożył się na moim łóżku.
- Boże, co za dziecko. - powiedział, chwytając ciuchy i zamknęłam się w łazience.
Wyszłam z niej 10 minut później już ubrana i doznałam szoku. Max nadal leżał na moim łóżku, tyle że w samych bokserkach.
- Czy Ciebie kompletnie i do reszty pojebało?
- No co?! Nie chciałem Ci połowy pokoju zmoczyć! - bronił się Max.
- To, co ty robisz sam w pokoju to nie moja sprawa....
- I to ja jestem ten zboczony? Mokrymi ciuchami Ci nie chciałem zamoczyć.
- Boże uchroń mnie przed Jego głupotą...
- Dasz mi może jakieś ciuchy?
- Poczekaj.
Wparowałam do pokoju Conora i od razu rzuciłam się na penetrowanie Jego szafy. Wyciągnęłam z niej jakiś t-shirt i jeansy, które były na niego za duże. Chwytając to wróciłam do swojego pokoju, rzucając ubrania na świecącego boskim kaloryferem Maxa.
- Ubieraj się. - powiedziałam, a On zrobił to co kazałam i chwilę później stał przede mną w ciuchach Conora. - Wyglądasz słodko. - skwitowałam i odwracając się do Niego plecami i wyszłam z pokoju.
Zauważyłam, że Max idzie za mną i razem już zeszliśmy na dół.
Postanowiliśmy, że odpuścimy sobie herbatę i zwyczajnie obejrzymy tv. Włączyłam akurat na jakiś kanał i akurat trafiłam na Glad You Came. Włączyłam tv na full i zaczęłam tańczyć. Max chętnie się do mnie przyłączył i z racji, że żadne z nas nie umie tańczyć, wyglądało to jak taniec godowy małp.
Chwilę później zmęczeni opadliśmy na kanapie. Nic nie mówiliśmy, tylko wyrównywaliśmy nasze tętno. Spojrzałam na Maxa, który w tym samym momencie spojrzał na mnie. Nasze oczy znowu się spotkały, a nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Nadal trochę ciężko oddychając to patrzyłam w Jego oczy, to na Jego usta. Byliśmy tyle blisko siebie, że nasze nosy się dotykały, a usta właśnie miały to zrobić....
- Sjeeeema ludziska!
Do domu z hukiem wpadł Justin, a za nim Patty.
Tak się przestraszyłam, że spadłam z kanapy, a Max rozglądał się zdziwiony chcąc dowiedzieć się co się dzieje.
- Cześć wam! - powiedziała radośnie Patty. - Sam, dlaczego leżysz na podłodze?
- Bo jakieś debile wparowały do MOJEGO domu i prawie dostałam zawału.
- Mam to coś. - powiedział Jus.
- Chyba hemoroidy. - rzuciłam gdy Max zbierał mnie z podłogi.
- Panowie pozwolą, porywam Sam. - odparłam Patty i chwytając mnie za rękę zaprowadziła do kuchni. - Gadaj!
- O co Ci chodzi? - kochałam ją jak siostrę, ale czasami na da się jej zrozumieć.
- No o TO... - zaczęła robić jakieś dziwne miny i wymachiwać rękami.
- Możesz mówić po ludzku?
- Czy ty i Max.... Ten tego?
- Czy ty się dobrze czujesz? - zapytałam patrząc na nią jak na mordercę chomików.
- Znakomicie! No ale ty masz mokre włosy, a Maz nosi ciuchy Conora, więc metodą dedukcji mogę podejrzewać....
- Nic nie możesz podejrzewać Sherlocku.... Po prostu wylądowałam z nim pod prysznicem....
- Ha!
- .... bo mu się naraziłam i chciał się zemścić. Skąd ty w ogóle wiesz, że On nosi ciuchy Conora?
- Ślepa nie jestem. Poznałam te za duże jeansy, które kupiłaś mu na urodziny.
- Ich nie da się zapomnieć. - powiedziałam i wróciłyśmy do chłopaków.
Okazało się, że to Conor zadzwonił do Jusa i Patty żebym się nie nudziła w domu. Nie potrzebnie nakrzyczałam na biednego Justina, który potem zamknął się w łazience i przez godzinę nie wychodził.
We czwórkę spędziliśmy resztę wieczoru, aż Max musiał wracać. Potem doszedł do nas Conor i w takim składzie postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, który przyniósł mój braciszek.
Po skończonym seansie ledwo weszłam na górę i po wzięciu gorącego prysznica położyłam się ok 01:00 i od razu zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czyta ktoś to w ogóle?
Jeśli tak to komentujcie.... Proszę
Dla moich siostrzyczek, które zawsze komentują:
- Angeliki
- Patrycji
;**
Dodaję to dzisiaj jest specjalny dzień ;D Nathan po raz pierwszy wystąpił na scenie po operacji <3
Po prostu boskie! I w dodatku o The wanted! Awww... a twój wyglad bloga CUUUDNY ♥ --Lilly xx
OdpowiedzUsuńBOZE!!! Człowieku zwanym DJ Dżdżownica, ja wiem gdzie t mieszkasz i jak jeszcze raz zrobisz TAKIE coś (Sam i Max) to ja się tam przejadę i mnie popamiętasz!!!!
OdpowiedzUsuńHaha nie no , (przecudny rozdział, czekam na następny :D
Pamiętaj nie przesadzaj nigdy z cukrowym proszkiem :)
Och dziekuje ; >
OdpowiedzUsuńJesli jeszcze raz mi tu przerwiesz .. nwm jak ale Cie znajde . Obiecuje x d
Mozesz juz sie zabrac za nastepny ... no nie pogniewam sie ;)
Też kocham Max'a <3 Myślę że w kolejnych next'ach będą małżeństwem *.* xdd , Czytamy !
OdpowiedzUsuń